Parę dni temu, Rudy Królik napisała u siebie na blogu, jak to ostatnio wszystko jej się psuje...
Zmasowany atak usterek...
Ja mam taką teorię (tylko nie rozrysowałam jeszcze odpowiedniego algorytmu!), że tego typu sprawy, nazwijmy je z angielska "pain in the ass" - to nic innego, jak żywy organizm, jeśli się do Ciebie przyczepi... to masz delikatnie mówiąc przerąbane! :)
I zawsze następuje kilka serii wypadków - nigdy nie dzieje się nic pojedynczo!
Jak temu zapobiec? Z doświadczenia wiem, że trzeba kupić sobie nową lalkę i poświęcić jej sporo uwagi, wtedy wszelkie dziadostwo się od Ciebie odklei :)
(Przynajmniej sobie tam wmawiam ;))!
W lutym zaliczyłam także sporo usterek...
Ten ból, kiedy sobie uświadamiasz, że monitor z komputera właśnie umiera na Twoich oczach, ale muzyczka z filmiku Youtube dalej sobie gra, Ty już jednak nic nie widzisz a guzik włączający i wyłączający monitor nie współpracuje, diodka gaśnie na zawsze...
Znowu kilka setek w plecy :)
Miodzio!
Ale to nic, najgorszy rodzaj "pain in the ass" to jednostki humanoidalne, nie przystosowane do komunikacji, wręcz przeciwnie... chamskie do kwadratu!
W lutym udało mi się zdziwić (jeszcze do starego monitora !) kilka razy, gdy czytałam odpowiedź co niektórych Sprzedawców z Allegro.
Znacie to z autopsji, ktoś sprzedaje jakiś zestaw lalek, wśród których widzicie ciekawy (pożądany) eksponat. No więc kulturalnie na per Pan/Pani pytacie o możliwość kupienia tej jednej laleczki, jeśli np aukcja zakończy się brakiem ofert...
Ja tak zrobiłam, od pół roku (!) obserwowałam aukcję "Action Manów" wśród których jest ciekawy lalek. Piszę elaborat, prosząc o sprzedaż tego jedynego, dziękując za odpowiedź i bla bla bla, a odpowiedź pewnego Pana przyszła taka:
"KUP SE CAŁY ZESTAW, A RESZTE SE ODSPRZEDAJ!"
Dodam, że cały zestaw to wybrakowane, poniszczone ludziki... które wyceniono na 150 zł...
Oczywiście, moja reakcja to śmiech. Trudno, temu lalkowi chciałam uratować życie, ale się nie dało...
Takie niepowodzenia także chodzą parami, niestety!
Kolejna rzecz, która mnie spotkała właśnie teraz, w lutym, to "ludzie" (czy jak ich nazwać?) natręty.
Prowadzę blog figurkowy, mam tam galerie ze zdjęciami moich zbiorów z dzieciństwa itd. Jest tam także mój mail, zdarza się, że otrzymuję sporo maili z zapytaniem, gdzie można kupić taką a taką figurkę. Najczęściej są to wesołe maile, zdarzają się oferty matrymonialne... ale jest też odsetek natrętów. Czym się zajmują? Pisaniem maili z prośbą sprzedaży jakiejś mojej figurki, za dajmy na to 20 zł za okaz warty 700 zł... Pomijając fakt, że nie ma adnotacji, że coś tam chcę sprzedać i że robią ze mnie wariatkę, bo kobieta NIE MOŻE mieć wiedzy w dziedzinie "action figures" - my to tylko gary, pralki i ewentualnie książki z serii "Harlequin"!!! Każda moja cierpliwa odpowiedź, że NIC nie sprzedaje, że można taką samą sprowadzić sobie z USA za dużo więcej kasy niestety, bo nic nie spada z nieba, kończy się kolejnym mailem typu "a ja jestem taki biedny, mojemu dziecku się podoba i obiecałem mu, że to od Pani odkupię, a... i tu moje ulubione stwierdzenie: PANI JEST KOBIETĄ, więc na pewno nie cieszy Pani ta figurka jak mnie Faceta..." Banał goni banał.
Blog figurkowy prowadzę od bodajże 2011 roku, statystyka pokazuje, że od tego czasu odwiedziło go mnóstwo osób z 77 krajów. Z Polski, Niemiec, UK i USA zagląda tam codziennie sporo osób niemal ze wszystkich województw, landów itd!
To taki mój mały sukcesik.
Nie wiem jak Wy, ale czasem się zastanawiam, czy pokazywanie swoich Lalek, Figurek to dobry pomysł? Jeśli ktoś faktycznie pokazuje daną "zabawkę" z takiego blogu, swojemu dziecku i później to dziecko czeka na taką zabawkę... to jest to ta przykra strona.
Jednak każdy z Nas, lalkowych blogowiczów ponosi własne koszty prawda?
Sami poświęcamy temu czas i pieniądze i widocznie musimy się w pewnym momencie otrzeć o ciemną stronę...
Koniec smucenia.
Jest jeszcze jeden rodzaj "pain in the ass" - to taki pozytywny...
Coś (jakaś lalka!) ciągle za Tobą chodzi, widzisz ją wszędzie! Na aukcjach, innych blogach i w końcu dociera do Ciebie jasny komunikat:
"Na co Ty czekasz? Kupuj, taniocha!"
Dzisiaj będzie o takim Lalkowym Panu!
Szeregowy Daniel :)
Widzę go ostatnio wszędzie!
Naturalnym odruchem było zatem, że go przygarnę :)
Od grudnia przygarniam sporo egzotycznej urody Panów!
Daniel: "Am sexy and I know it!"
Mój Daniel to seria: "Ultra Corps" z firmy Lanard.
Sygnaturka:
(c) 1999 LANARD TOYS LTD.
MADE IN CHINA
Kupiłam go od bardzo sympatycznego Pana (czyli jednak równowaga w przyrodzie jest!), który zgodził się na sprzedaż jednego lalka z zestawu, dorzucając fajniejsze buty :)
Buty z serii "Power Elite" - mundurek już niekoniecznie, gorszej jakości niż te "Power Elitów", nie sądzę aby był też oryginalnym wdziankiem Daniela, bo Ultra Corps mają nieco inne. Jeśli się mylę, sama się przyznam i zlinczuję!
Temat "Ultra Corps" już się u mnie pojawił, ale czuję, że będę musiała nieco więcej o tej serii napisać w najbliższym czasie.
Dawno nie było tutaj żołnierza prawda? I dawno nie było chętnego lalka do striptizu!
Lampa błyskowa z mojego aparatu sprawiła, że widać iż Daniel został stworzony z kilku różnych materiałów. Stąd różnice w barwach. Kiedy patrzymy na lalka gołym okiem, nie rzuca się to tak w oczy.
(Masło-maślane dobre jest!)
(Masło-maślane dobre jest!)
Daniel ma świetną artykulację i jest miły w dotyku! Szczególnie klatka piersiowa :)
A tam bez cenzury dzisiaj! :P
A tutaj bez błysku!
Lalek ma przyjemną facjatę, taki groźny look.
Na szczęście nie posiada żadnych defektów, luźnych stawów, śladów markerów niezmywalnych itd!
Profil...
Tył...
Przyzwoity Kolo!
Mało o nim piszę, ale co tu pisać o takim fajnym lalku?
Cieszy oko, zadomowił się w "Strefie" i nie przysparza żadnych kłopotów!
Ideał!
Ostatnio pisałam, że Ernest & Co. wzięli udział w poza blogowym projekcie!
Wystąpili w fotokomiksie "reklamując" nową EP piosenkarki Selah Sue "Alone".
Fotokomiks był udostępniony tutaj: "This World Of Selah Sue"
(Jestem współtwórcą tej stronki! To im załatwiłam występ "po znajomości"! A co!)
Oto plansze:
(Niestety blogspot zmniejsza automatycznie prawdziwe rozmiary plansz, więc zdjęcia nie są najlepszej jakości...)
Enjoy!
PS: Nathan oczywiście żyje :) Jest cały i zdrowy!
----------------------------------------------------------------------
Wczoraj wczesnym rankiem, do "Strefy" przybyła... TRUMNA!
C. D. N