Mam dobrą i dobrą wiadomość?
Od której zacząć?
He he he :)
Dobra wiadomość to taka, że dzisiaj będzie sporo o Erneście...
(W końcu powoli ogarniam bałagan w Strefie i lista pilnych "publikacji" maleje! Powoli bo powoli, ale dobrze jest!)
Dzisiaj powspominamy wakacje!
Właśnie przeglądam folder ze zdjęciami Ernesta z pobytu nad pięknym, polskim jeziorem. Zdjęcia są niestety ciut bez składu i ładu. Bo w wakacje tak właśnie bywa :) Myślę jednak, że oddają minimalnie klimat leniuchowania i odpoczynku.
Było - minęło, żyjemy dalej, wspominamy te chwile z łezką w oku...
Następny urlop... za rok :)
LOL
15,16 i 17 czerwca 2014 rok:
Zakwaterowanie w "domku nr 5" - to typowy domeczek z czasów PRLu :) W typowym "Ośrodku Wypoczynkowym" z tamtych lat, który o dziwo przetrwał!
Ściany, szafy, kuchnia, łazienka to wszystko pamięta "komunę" heh, a także np. talerze z napisem "Społem" - tak... to była wędrówka w czasie! Niestety WSTECZ!
Na własne życzenie :)
Razem z Siostrą spędzałyśmy wakacje z Rodzicami nad tym samym jeziorem w latach 90tych :)
Tym razem też było wzorowo i też z Siostrą i Mamą :)
Widuję się z Siostrą tylko dwa razy w roku, (Siostra mieszka za granicą) więc wakacje planujemy zawsze razem!
[...W samym domku nie było idealnie czysto, co będzie zresztą widać na zdjęciach, (ale my tam tylko nocowaliśmy!), to samo tyczy się dna jeziora, które jest mimo wszystko jednym z najczyściejszych jezior w Polsce, a wspomagane jest czterema źródełkami! Szkła, znalazłam nawet kieliszek w brodziku wyznaczonym dla dzieci! (Nie pytajcie co ja tam robiłam haha!) No i ta zaśmiecona plaża! Wszędzie puste butelki, śmieci i inne potworności!... Wstyd! Bez komentarza!]
[...W samym domku nie było idealnie czysto, co będzie zresztą widać na zdjęciach, (ale my tam tylko nocowaliśmy!), to samo tyczy się dna jeziora, które jest mimo wszystko jednym z najczyściejszych jezior w Polsce, a wspomagane jest czterema źródełkami! Szkła, znalazłam nawet kieliszek w brodziku wyznaczonym dla dzieci! (Nie pytajcie co ja tam robiłam haha!) No i ta zaśmiecona plaża! Wszędzie puste butelki, śmieci i inne potworności!... Wstyd! Bez komentarza!]
Ernest został naszym klucznikiem !
Ernest: "Mam nosić to wielgachne dziadostwo w plecaku?"
W oczekiwaniu na kawę obok "Costa Del Chechło" :)))))))))
Ernest: "Eibhlin... przecież piwo wtedy zamówiłaś!"
Już od pierwszego dnia okazało się, że Ernest kocha piasek i plażę i nicnierobienie!
Mój Szwagier dodał swoje trzy grosze... i pół nogi :)
W wakacje często "trzaskamy" sobie zdjęcia pamiątkowe.
Ernest nie jest wyjątkiem :)
Kąpiele wodne Ernesta...
Niestety poboczną wysepkę dla nudystów omijaliśmy szerokim łukiem :) Więc negliżu nie będzie ;)
Ernest: "Hmnnnn..."
Ernest: "Jakoś tak tu dziwnie. Nikt po autografy do mnie nie podchodzi! Gdzie my jesteśmy? Co to za dziura?"
Gwiazdy zostawiają swoje podpisy na chodniku w Międzyzdrojach...
My z Ernestem strzeliliśmy na piachu taką bazgrołkę patyczkiem i wierzymy, że przetrwa wieki!
"Apel dla rodaków palaczy:
"Cholera jasna, palicie ok, ale te pety wywalajcie do kosza, a nie na plażę!!!! Litości!!"
W siatkówkę nikt nie chciał grać z Ernestem...
Ernest: "Wszyscy boją się porażki z Mistrzem! Wiadomo!"
Zabrałam raz Ernesta na rejs po jeziorku!
Ernest: "Jestem wybitnie dobrym pływakiem, ale pilnuj Eibhlin, abym nie wypadł za burtę ok?"
Ernest: "To co wracamy? Dość daleko od brzegu jesteśmy, a chyba nadciąga sztorm!"
Leżakowanie na kocu również było...
Ernest: "Odpoczywanie jednak męczy! W klubie Strefowym to już więcej odpoczywam grając z chłopakami w karty i paląc cygara. A tu mnie wszędzie zabierają i męczą!"
18, 19 i 20 czerwca 2014 rok:
"Wielkie wędrówki ludów..."
Ernest: "Eibhlin na litość boską! Weź mnie "na barana"! Już nie dam rady zrobić ani kroku więcej!"
Udało mi się wyczulić najbliższych na moje zainteresowanie skalą 1:6... Moja siostra po porannym powrocie ze spaceru z Hektorkiem podarowała Ernestowi soczystą marchewkę :)
Aneta: "Ewela zobacz co Ci znalazłam! Marchewka w skali 1:6!!! Wyparzymy ją wrzątkiem i będzie jak znalazł do sesji zdjęciowej na bloga!"
LOL!!!!
Ernest: "Promujemy zdrową żywność!"
(Mieliśmy ładny, "wyczesany" tarasik prawda??? Taki PRLowski! A co!)
Ernest: "Promujemy pyszne żarcie!"
Zdarzały się także deszczowe dni... Ernest był jednak przygotowany na każdą okoliczność!
Ostatniego dnia sporządził "esej" na temat swojego pobytu nad jeziorkiem, ale dzień później, już w Strefie - zlecił zrobienie formatu swojego laptopa i... taaa wszystko przepadło!
Już nie dowiemy się, co tam zapisał, jakie wówczas miał spostrzeżenia...
Nie ważne, to przecież pierwsze takie wakacje Ernesta, ale nie ostatnie!
-------------------------------------------------------------------------
Ernest właśnie dzisiaj otrzymał zaproszenie na wyjazd do Słowacji!
Jupi!!!
To będą tylko dwa dni, ale jaka uciecha!!!!
Tam nas jeszcze nie było he he he :)
Mam nadzieję, że wycieczka wypali i nie wywołamy po drodze jakiegoś skandalu!
To będzie pierwsza oficjalna delegacja Naczelnego!
To była ta druga dobra wiadomość, ale jest jeszcze trzecia, chyba ta najważniejsza :)
Jutro (tj.10 września) zabieram Babcię ze szpitala do domu!!!
NARESZCIE!!!
:)))))
To wspaniała wiadomość !!! Życzenia zdrowia dla Twojej Babci :):)
OdpowiedzUsuńErnest ciekawie spędził wakacje i jeszcze ta Słowacja....
Niech się dobrze bawi !!! :)
Dziękuję Moja Kochana!
UsuńSama jestem ciekawa Słowacji. Niestety to będą intensywne dwa dni, ale Ernesta zabieram :)
Yeah :-* takie wiadomosci to co dnia!
OdpowiedzUsuńErnest, sloneczko drogie, tys chlop zdrowy i wypoczety, marchewka wykarmiony, dbaj o babcie! Ernesto w plaszczu przeciwdeszczowym jest slicznosci nieopisane. Az ze wzruszenia placze, gdy na niego spogladam.
:* :* :*
UsuńPłaszcz został zrobiony "bele jak" na kolanie, z reklamówki jednorazowej i kawałka taśmy klejącej :) Bo bywało deszczowo :)
Babcia jest już w domu, oznajmiła że dzisiaj jeszcze sobie odpocznie, ale jutro zaczyna działać! Postawi nas wszystkich do pionu! Zrobi listę zakupów, przegląd lodówki... Itd. Dopiero teraz widać jak jej nam brakowało! To taka rezolutna osóbka, rozłożyło ją na łopatki, ale już wraca powoli do normy. Jak my wszyscy.
Ernest dobrze się bawił, jak widzę, ale...
OdpowiedzUsuńWidziałam, że kąpał się w jeziorze w butach. potem nigdzie nie widać, że je suszył. Potem się w nich opalał i łaził po deszczu, a nawet siedział na grillu.
Pierwsze pytanie: w jakim stanie są jego stopy? Toć to pierwszy krok do ogromnej grzybicy!
Drugie pytanie: mokre stopy takiego samca alfa jak Ernest? W domku rodem z PRL? Bez klimy? Broń biologiczna jak nic!
;)
Życzenia zdrowia dla Babci! Babcie są potrzebne jak czekolada na chandrę!
dopisuję się tutaj, bo spadłam z krzesła jak przeczytałam co tu Królas napisała :D
Usuńfajne mieliście wakacje :) a jakie fotki na pamiątkę zostały - super :)
i dużo zdrówka dla Babci - dobrze że już wychodzi ze szpitala :)
Hahaha i tu mnie macie! Ale...
UsuńO grzybicy i innych kiłach nie może być mowy, trzymam ich krótko! I co wieczór robię rewizję wszystkiego :)
A tak na poważnie, te butki, niby oryginalne "adasie", ale niestety bardzo delikatne. Zakładając je Ernestowi miałam do dyspozycji metrowe sznurowadła i jakoś fajnie udało się je założyć. Trzeba je było niestety skrócić i teraz kiepsko się sznurowadła wiąże. Potem powstał problem w postaci: "cholera jak je zdjąć?" Po zdjęciu okazało się, że NIE MA w środku ani jednego ziarenka piachu! (Czy też grzyba, jak kto woli :)). Kolejny problem - fabrycznie luźne paluchy w stopach Ernesta. Robiąc zdjęcia stwierdziłam, że nie warto ryzykować złamaniem, albo całkowitą utratą paluchów! (Gdzie by mi wówczas na myśl przyszło, że Królik to taki detektyw i nad wszystkim czuwa!) :*
Rozumiem i doceniam troskę o stan zdrowia Naczelnego. Wszystko jest ok - mogę zwołać konferencję z jego udziałem, wtedy potwierdzi moją wersję, że dbam o niego i grzybów nie hodujemy w Strefie! :))))
Cieszę się, że Twoja Babcia wraca do zdrowia. Ernest miał fajne wakacje. Miło wspominam PRLowskie wczasy. Może dla tego, że od dawna nie byłam na żadnych. Całe wakacje spędziłam w domu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńMam za sobą taki okres w życiu, że przez poprzednią pracę ok. 5 lat nie mogłam nigdzie wyjechać. Później nadszedł taki moment, że powiedziałam sobie STOP! Trzeba coś zmienić, trzeba chociażby tydzień zaplanować na odpoczynek z najbliższymi, żeby naładować baterie. Czasem oczywiście nie można nic z takim postanowieniem zrobić, ale później wszystko się zmienia i układa w dobrym kierunku. Może teraz tak masz, ale kto wie, życzę Ci niespodziewanej odmiany w najbliższym czasie i zasłużonego odpoczynku, oby okazja dorwała Cię niespodziewanie ;)
It's so good to hear your grandmama is out of the hospital! Oh, great pictures of Ernest! Was he a bit scared on the boat? He promotes the healthy food very well :-). Looks like you all had a great time!!!
OdpowiedzUsuńMy Dear Night Owl... You know what??? I really, really, really like you very much!!! :)
UsuńThank you for your good word!
BTW... Ernest ain't scared of nothing :P
LOL ;)
Zdrowia dla Wszystkich! :)
OdpowiedzUsuńErnest niech nie narzeka - czynny wypoczynek dobry jest na muskulaturę ;)
Dziękuję i również życzę zdrowia i wszystkiego dobrego :*
UsuńWszystkie życzenia zdrowia się spełniły! :)
Ernest to faktycznie jeden ze szczuplejszych moich Lalków, więc oczywiście prawdę rzeczesz :)))
taaa, wobec dziarskiej Babci to i twardziele bezradni - ale Ernest jakoś sobie poradzi,
OdpowiedzUsuńznajdzie jakąś taktykę - choćby bezbronnego macho łkającego na tomikiem poezji
(nic to, że z nigdy nie rozciętymi kartami w/w)
Myślę, że byłby to maksymalnie jakiś komiks! A samo łkanie to czysta "pokazówka" :) W głębi duszy to zimny drań! Dlatego go kochamy :)
UsuńPłaszczyk na deszcz boski:)
OdpowiedzUsuńBabci dużo zdrówka:)
:* Dziękuję Kochana! Babcia już czuje się coraz lepiej!
UsuńPłaszczyk... Jednorazowa reklamówka, taśma klejąca i nożyczki! Nawet MacGyver w 5 sekund nie zrobiłby lepszego! :)))))