***Zapraszam na mój "lalkowy" profil Instagram: @zonefullofdolls !!! :) ***

piątek, 28 lutego 2014

"STREFASHION" # 4 - Mundur polskiej jednostki "GROM" :)

Mundur polskiej jednostki GROM
Model: Mirek
Mundur: Bluza z kapturem, spodnie bojówki, kamizelka kuloodporna, ochraniacze na kolana i łokcie, gogle, pokrowiec na nóż i kabura na pistolet...
Projekt i wykonanie: Eibhlin


Mirosław swój debiut w "Strefie" zaliczył w fotostory # 4. Jest to Lalek z serii: Power Team Figures, posiada ciało z generacji drugiej. Do samej "Strefy" trafił z okolic Gdańska... Był ubrany zgodnie z najnowszym trendem mody... marynarskiej :) Ponieważ służył na okręcie pirackim!


Szybko zmienił image, powracając do typowo, wojskowego wyglądu, każdego szanującego się Power Team'a! Ten stan jednak długo nie mógł trwać. Lata doświadczenia w misjach wojennych prowadzonych na lądzie i na wodzie, spowodowały, że Mirek nie może żyć bezczynnie. Dostał propozycję pracy w Jednostce Wojskowej "GROM" i przyjął ją bez wahania!

"Nasze dzielne chłopaki z GROM'u!"

Od razu zaznaczam, że tworząc strój "Gromowca" - poddałam się fantazji :) 
Wszystko zrobiłam po swojemu. Granat, karabin, nóż, pojemniki z gazem, zielone, plastikowe kieszonki to typowy ekwipunek Action Man'a. Krótka broń palna to brelok. Nadajnik krótkofalowy na plecach kamizelki zrobiłam z czarnego drucika, kieszonki plastikowej i kawałka czarnej skóry (sztucznej!!).
Pojemniki z gazem przyozdobiłam papierem kolorowym :) Gogle wycięłam z przezroczystego plastiku.
Napis GROM wyhaftowałam... ciut krzywo ;)
Buty są oryginalne z serii Power Team!








Niebieską bluzę i spodnie "bojówki" uszyłam z bawełnianego materiału. Ochraniacze wykonałam ze sztucznej skóry, kamizelka powstała z kawałka kartonu, czarnej podszewki i wspomnianej skóry. Kabura i pokrowiec na nóż, także są skórzane! 

W mojej ekipie antyterrorystów pojawił się zatem POLAK z krwi i kości :)
"Strefa" jest silnie strzeżona :) Co mnie cieszy, jeśli weźmiemy pod uwagę niestabilną sytuację poza granicami naszego kraju!


sobota, 22 lutego 2014

"KICK-O-MANIA" - Przystojni lalkowi Piłkarze!


KICK-O-MANIA - seria niemieckich figurek Piłkarzy w skali 1:6
Hmn... jako mała dziewczynka marzyłam o takich zabawkach! Niestety wówczas nie było ich w sprzedaży, ba (!) nawet w planach :)


Dzisiaj już takich Lalków posiadam i postanowiłam się nimi pochwalić :)
Mam nadzieję, że Was zachwycą Ci wysportowani Panowie!
Toż to Gwiazdy "Strefy"!

LUIS GARCIA
(Liverpool nr 10)
(c) Revell GmbH & Co. KG



Zacznę od plusów, bo jest ich sporo!
Artykulacja jest bardzo przyjemna. Pojawi się tutaj pod spodem zdjęcie w negliżu (dobra, dobra już bez cenzury!) innego przystojniaka, więc będzie można zobaczyć sprawność ruchową tych piłkarzy na własne oczy. Kolejny atut to strój piłkarski. Jest wykonany z niezwykłą precyzją, z bardzo dobrych materiałów i dbałością o szczegóły. Całość robi wrażenie! Buty tych figurek są z pewnością pożądanym towarem (jak to buty Lalków!) w świecie kolekcjonerów, gdyż posiadają sygnatury prawdziwych marek sportowych. A kto by nie chciał np: Kena w oryginalnych "najkach" ?? 
Widziałam mnóstwo aukcji na e-bay'u z tymi butkami - pasują chyba wszystkim lalkowym facetom! Sprawdzałam na moich okazach, nawet ERNEST przymierzył jedną parę i nie chciał oddać! :)
Idealnie niestety nie ma... Coś za coś :) Niemiecka precyzja zachwycała do momentu, kiedy odkryłam że ów figurki mają ... zadarte nosy! A raczej zdarte! Farba z twarzy odchodzi, szczególnie z nosa i brwi. Najpewniej podczas zabawy. Moi Kick-O-Maniacy mają zdarte noski, brwi i włosy w niektórych miejscach. Oczywiście można w jakimś stopniu temu zaradzić. Doczytałam tu i ówdzie, że najczęściej nie zachwycają innych zbieraczy ogólnie ich buźki, ponieważ otrzymały "nalepkę" fatalnie wykonanych, niepodobnych odlewów sławnych piłkarzy. Ja osobiście nie wymagam od nich aż tak wiele, a nawet uważam, że są wyjątkowi! Jestem więc na tak. A jeśli będę chciała Lalka z idealną twarzą, to poszukam jakiegoś przystojniaka z Hot Toys czy Enterbay :)

Lalkowie Ci posiadają opcję "zasadzę Ci kopa w..."!!! Hahaha :)
Na plecach posiadają guzik, po wciśnięciu którego - prawa noga Lalka wykonuje zamach. To pewnie sama frajda podczas zabawy w rozgrywanie meczu! 



Pisałam już o fajnej artykulacji, warto jednak dodać, że Lalek paskudnie "trzeszczy" przy wykonywaniu wszelakich ruchów. To jednak niewarty odnotowania minusik ;)
Do Luisa przyłącza się właśnie mój ostatni nabytek z tej serii...


... niejaki... I tu jest poważny problem!
Przystojny Pan w stroju Manchester United z lewej, wydawał mi się przed kupnem - Alessandrem Del Piero, a tu taki boom po otrzymaniu Lalka, bo przecież ma na sobie strój Ruud'a Van Nistelrooy'a!
Ktoś mu zmienił ciuszki :) Zrobił wymianę:



Tutaj fotki poprawnych wersji:


(Foty z google.com)

W taki razie posiadam Alessandro w stroju Ruud'a - trudno!
Sygnaturka ta sama co ma Luis, ale jest dodany rok:
2004

Alessandro dotarł do mnie w dodatku bez skarpetek! I bez doczepianych ochraniaczy! 
Skandal :)


Tak wyglądał po wyjęciu z koperty... 
A tak wygląda w stroju Adama...

Przód:


Tył:


Szybko uszyłam mu skarpetki, ponieważ dbam o sprawność fizyczną moich Lalków, ciągłość w treningach to podstawa, a jak tu kopać w piłkę, skoro łydki nie są ochronione? Nie potrzebujemy kontuzji w "Strefie" :)
O nie!


W skarpetach od razu lepiej!

Na koniec wrzucam foty butów:


Bomba prawda? Nic dodać, nic ująć!
Wyszukałam w sieci takie info, że "ciuszki" można kupić osobno, problem w tym, że i te figurki i gadżety z tej serii, są niestety "ciężko" dostępne, a jeśli już je wypatrzymy, słono trzeba zapłacić. No chyba, że szukamy u nas w Polsce używanych figurek. Wtedy różnie bywa z ceną i jakością!


(Foto google.com)

Podsumowując:
Kick-O-Mania to dobra seria męskich Lalek, która może ozdobić niejedną kolekcję i niejednej Lalkowej Pannie zawrócić w głowie. U mnie są nawet na Wishliście! Obowiązkowo! 
Zawsze będą mile witani w "Strefie" - nawet Ci niekompletnie ubrani ;)
Czy ich polecam? NIE! Tak, dobrze czytacie - NIE! Nie polecam, nie kupujcie! Jeśli tylko jakiegoś gdzieś wypatrzycie - nie kupujcie! Bo pewnie już ja będę na niego polować, to lepiej nie wchodzić mi w drogę :))))
Bo pogryzę :P


Bye, bye now!
Pozdrawiam! :)

wtorek, 18 lutego 2014

MARCEL - Ken, który miał już dawno zginąć śmiercią "niechcianej" zabawki...

Na "dzień dobry" a raczej "dobry wieczór"...
Życzę wszystkim Agrafkowiczom... eeee miało być Blogowiczom (!) - szampańskiej zabawy i wytrwałości w wyzwaniu fotograficznym "Lalkowy Alfabet 2014".
Ja zaspałam, zagapiłam się... Pewnie i tak nie podołałabym dotrzymaniu terminów wpisów ze zdjęciami  ;)
Będę za to zaglądać na blogi uczestniczące w tej zabawie :)
POWODZENIA!!!

--------------------------------------------------------

Niechciane, porzucone, zniszczone Lale i Lalkowie to widok bardzo smutny dla każdego Lalkowego Zbieracza :( Nie wszyscy szanują swoje zabawki, niektórzy z lubością znęcają się na plastikowymi Ludźmi, a później pozbywają się "truchełek" bez skrupułów, wyrzucając je bez żalu w sercu! 
:(

W "Strefie" znajdują się nie tylko nowi, ukochani, piękni, cudowni Lalkowie... Nie! Tutaj azyl znajdują też niechciani Panowie, których los nie oszczędzał! Dzisiaj postanowiłam pokazać światu mojego Kena - Marcela... Jest to jak dotąd, najtragiczniejsza postać "Strefy"...
Życie przeplata na przemian dobre i złe czasy i pomimo wszystkiego złego, co spotkało Marcela - dzisiaj jest on najszczęśliwszym "kenowatym" na ziemi! Mało tego - ma marzenia i plany na przyszłość! :)

Oto jego historia...

MARCEL (Zdjęcie aktualne!)


Przeszło rok temu zadzwonił do mnie mój Przyjaciel z Krakowa i oznajmił mi wesołym głosem, że chyba znalazł dla mnie na "targu staroci" - jakiegoś unikatowego Action Man'a ze spadochronem! Kupił go od obywatela Czeskiej Republiki... Dodał, że niestety brakuje lewej ręki, ale za to Lalek ma... penis! (Nie będę dokładnie relacjonowała tej rozmowy, bo skupiła się wokół nie brakującej części ciała lecz tej niespodziewanie obecnej. Potem jakieś uwagi typowo męskie mojego Przyjaciela, mój niepohamowany śmiech itp - no nic ciekawego! Więc Wam oszczędzę tych wywodów!) Mój Przyjaciel dodał, że jak tylko wróci do domu, podrzuci zdjęcia... szczególnie te niecenzuralne!
Nie muszę dodawać, że czekanie na te zdjęcia to była męka nie do zniesienia!
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale kto by się w takiej sytuacji piekłem przejmował!
Co ja sobie podczas czekania nie wymyślałam! Wyobraźnia poszła w ruch! :) Snułam się od google (szukając czeskich Action Manów hahaha) do odświeżania co 4 sekundy interii.pl :) Paranoja!!!!
Dwie godziny kazał mi czekać, aż w końcu ujrzałam zdjęcia Marcela!

I nagle wszystko stało się jasne!
Marcel to "kenowaty" a nie Action Man! Mało tego - miałam identycznego Kena w czasach dzieciństwa i pamiętam, że był sprzedawany w zwykłym kiosku, w zwykłym woreczku, ubrany tylko w koszulkę z krótkimi rękawami (jasno różową) i białymi szortami! Bardzo źle pomalowaną głową! A ciało wykonane z różnych materiałów. Ten był identyczny. Tylko w okolicach stref intymnych (albo celowo, albo przypadkiem skłaniam się ku pierwszemu!) znajduje się kawałek "stopionego" plastiku uformowanego w męskie narządy rozrodcze :) To "defekt" fabryczny! :)

Z szacunku do Marcela - zdjęcia zostaną ocenzurowane!

Oto stare zdjęcia, wykonane po otrzymaniu Marcela... 
Jeszcze przed kąpielą, zmianą ciuchów, naprawą złamań...


Brudna twarz, brak ręki... Spadochron natychmiast wylądował w koszu na śmieci - nie wiem czy wypranie go dałoby jakiekolwiek efekty... Teraz już i tak mu nie był potrzebny po przybyciu do "Strefy"! Cały Lalek był niesamowicie brudny. Jeden rzut oka na zdjęcie - to co na sobie mał, to uszyte ręcznie ubranko + butki, paski i kamizelka innej zabawki...
Czy Marcel był czyjąś ukochaną zabawką? Czy był zbyt często zrzucany ze spadochronu? Z jak dużych wysokości? Jak to znosił? Upadki bolały?
Czy był kochany? Czy ktoś go jeszcze wspomina?

Czyjaś Mama/Babcia/Ciocia?? Uszyły dla niego prymitywny strój... Nie wiem dlaczego, ale mam nadzieję, że był w jakiś sposób kochany... Ktoś nawet postanowił go sprzedać, dzięki czemu dał mu drugą szansę na lepsze jutro. 
Za chwilę na kolejnych zdjęciach pokażę w jakim stanie był wówczas Marcel. Jestem autentycznie zdziwiona, że Lalek nie trafił na śmietnik, choć tak wiele nie brakowało, aby taki był finał!


Po zdjęciu buta... okazało się, że zaopatrzono go w ... skarpetki! Może dzięki temu nie cierpiał zbytnio w okresie zimy? Widać także coś czerwonego nad skarpetką...


... ten sam czerwony pasek widać na biodrach... Po dziś dzień nie wiem czemu to służyło? Zaraz pokażę inne zdjęcia z elementem tej czerwonej tasiemki... 


Tymczasem po zdjęciu kamizelki, okazało się, że ktoś wykazał się inwencją twórczą przy szyciu bluzy :) 
Prymitywnie, byle jak, krzywym ściegiem, ale uszyto mu dwukolorową bluzę :)


Po ściągnięciu spodni... lewa noga Lalka nie pozostawiała złudzeń... Złamanie otwarte. Całość trzymała się na paru milimetrach! A tasiemka dziwnie była zawiązana jednym końcem na prawej kostce - natomiast drugi został doszyty do bluzy... 
(Jakieś sugestie???) :)



Kawałek niebieskiego materiału, z którego wykonano część bluzy, został owinięty wokół pasa i bioder Marcela!
(To może teraz jakieś sugestie???) :))

Na szczęście to był koniec przykrych niespodzianek... Pod bluzą nic złego się już nie kryło.

Kąpiel, sklejenie nogi... Nowe życie. 
Ratunek dla niechcianego Lalka...

-------------------------------------

A dzisiaj? Marcel jest szczęśliwy! Może kiedyś uda się jakiś przeszczep? Zobaczymy! 
Jest nadzieja! Jest pewność, że ma swój kawałek miejsca na półce! Ma wokół siebie Przyjaciół Lalkowych. Jest Eibhlin'ową, ukochaną zabawką :) 

Lubi spacery, dobre jedzenie, udziela kursy spadochroniarstwa!
(Ale tylko teoretyczne! Zabroniłam mu skakać! Dożywotnio!)

Ubiegłej jesieni można go było spotkać w parku!



A także w pobliskim tartaku... Kupował drewno do komika, bo dba o pozostałych Lalków "Strefy" aby było im ciepło w czasie zimy! On sam dobrze wie jak to jest być zapomnianym, niechcianym, gdy nikt o ciebie nie dba...


Nawet nie muszę dodawać, że wszyscy w "Strefie" podziwiają Marcela i każdy służy mu pomocą!
Jest Przyjacielem wszystkich moich Lalków :)


Marcel teraz się nawet promienniej uśmiecha!
Bardzo chciał wyglądać jak na prawdziwego Kena przystało. Garnitur, krawat, błyszczące lakierki :)
A ja z przyjemnością jego marzenie spełniłam :)

-------------------------------------

W Lalkowym świecie także zdarzają się tragedie. Czasem można im zaradzić, a czasem nie można zrobić już nic :( W tym przypadku wszystko skończyło się bardzo dobrze! Lalek niemal kompletnie zniszczony, jakimś magicznym sposobem znalazł drogę do "Strefy" i ożył na nowo!

Pozdrawiam!

sobota, 15 lutego 2014

ENTERBAY - RM 4.2- Original Action Body Figure - Cuban Revolutionist... - Recenzja!!!

WAŻNY KOMUNIKAT:
"Recenzja Ernesta jest w całości autoryzowana (!!!). Tekst, zdjęcia, opis został zaakceptowany przez Niego. Zapraszam do lektury!"
-------------------------------------------------------------

ERNEST - Lalek pokochany od pierwszego spojrzenia. Pozycja nr 1 na mojej "wishliście". Absolutna BOMBA, która wstrząsnęła Strefą Męskich Lalek !!!
Dla mnie kwestią czasu było jego zdobycie. Nie spodziewałam się jednak, że podróż Ernesta do "Strefy" będzie nieciekawą przygodą, ciągnącą się w nieskończoność i już na wstępie okazało się, że łatwo i wesoło nie będzie, choć miało być tak pięknie...
Jeśli ktoś z czytających ten wpis postanowi sprezentować sobie podobnego Lalka, od razu polecam skorzystanie z oferty samego producenta tejże Figurki/Lalka, czyli:
ENTERBAY - będzie łatwiej i pewniej!
Ja postanowiłam iść na skróty i dlatego pobłądziłam!! Jeśli zobaczycie na stronie jakiegoś polskiego sklepu (typowo figurkowego!) ofertę z owym Lalkiem - dajcie sobie z tym spokój! Ja w pełni polecam tylko JEDYNY, porządny sklep figurkowy - Aliensgroup !!! Oni są bardzo rzetelni! Po fakcie, kiedy już Ernest pojawił się u mnie w domciu, dowiedziałam się, że być może byłaby możliwość sprowadzenia tych figurek przez Aliensgroup, ale to już trzeba załatwiać sobie indywidualnie. Więc jeśli chcecie przygarnąć tego typu Figurkę do swojej kolekcji, polecam głównego Producenta, albo kontakt ze sklepem Aliensgroup. Ci ostatni mają bardzo przejrzyste reguły sprzedaży. Kupujący może odnieść wrażenie, że jest ich najlepszym klientem :)
Polecam ;)
Ja pewnego dnia zauważyłam na stronie innego sklepu "figurkowego" (o którym nie chcę wprost tutaj pisać podając nazwę!) iż posiadają w ofercie właśnie mojego ukochanego Ernesta w sprzedaży. Jako produkt miał status "dostępny - kupuj śmiało!". Szok, euforia, niedowierzanie! Każdy Lalkowicz zna to uczucie, kiedy jego wymarzona Lalka/Lalek jest w zasięgu ręki, nowiutki i do tego pozycja najważniejsza z listy marzeń! Szybko kupiłam Figurkę/Lalka, płacąc w systemie PayU. W całym zamieszaniu nie zauważyłam, że już od samego początku coś było nie tak. Profil w sklepie dziwnie funkcjonował, wiadomo jak działa PayU, po paru minutach powinien pojawić się komunikat, że pieniądze zostały przelane na konto sklepu... Dopiero na drugi dzień sprawdziłam status i okazało się, że zamówienie oczekuje na zapłatę... Sobie myślę WTF? Ale nic... Jakimś cudem wytrzymałam parę dni i próbowałam się skontaktować ze sklepem... Oni znowu mieli czas z odpowiedzią, ale w końcu jakiś osobnik podpisujący się tylko imieniem, zakomunikował mi, że nie ma żadnych pieniędzy na ich koncie... no i tyle :) Bomba! Tracąc kolejne pieniądze dzwoniłam do PayU prosząc ich o pomoc w rozwiązaniu problemu, natychmiast poinformowano mnie, że sklep od razu otrzymał pieniądze i że oni sprawdzą co się dzieje. Po kolejnych godzinach Pan P. z owego sklepu wysyła mi łaskawie maila: "Pieniądze dotarły, dziękujemy, ale figurki nie mamy już na magazynie..." 
I tylko tyle, albo aż tyle napisał...
Rzecz miała miejsce w październiku 2013 roku. Hmn... Fajnie... Toż to kilka stów byłoby w plecy... Jak oni mnie potraktowali? Caritas jestem czy co??? Nic tylko trzeba było przejść do ataku. Skutkiem czego status Lalka na ich stronie zmienił się na "niedostępny", (dzisiaj już go nie mają w ogóle w ofercie). A ja zostałam poinformowana, że przecież Pan P. mi rzekomo tłumaczył, że towar jest obecnie niedostępny i muszę czekać do lutego czy marca 2014 roku i uzbroić się w cierpliwość bla bla bla... Nie wiem do dzisiaj co on brał pisząc tę wiadomość, ale wylazła ze mnie ta druga, bardzo zła Eibhlin, pyskata, agresywna, plująca jadem, śmiertelnie niebezpieczna i skutkiem czego w grudniu dotarł do mnie Erneścik :)
Nie ważne, że bez paragonu - ponieważ otrzymałam (nieaktywny!!!!) link z rzekomą fakturą do wydrukowania, znajdującą się nota bene na stronie zupełnie innego sklepu internetowego (zajmującego się sprzedażą gadżetów w typie anime czy mangi!!!), gdzie musiałam dodatkowo założyć sobie konto, a tu link "error" :)
OMG - masakra!

To było moje pierwsze, bardzo negatywne doświadczenie "Lalkowe". Owszem, zdarza się, że pojawiają się przy transakcjach pewne problemy różnej natury - ale przygoda z Ernestem to trochę cios poniżej pasa. Dzisiaj nie traktuje się tak klientów i nie ważne ile płacą za towar! 
Ktoś może sobie pomyśleć, że nie mam większych problemów - owszem, problemy życiowe ma każdy, ja także. Od pięciu lat ciągle żyję ze świadomością, że mogę stracić bliską mi osobę, ciężko chorującą. Praca, szpitale, smutek, łzy... 
Świat Lalkowo-Figurkowy to odskocznia od brutalnej rzeczywistości! Chodzi po prostu o to, że w naszym kraju ciągle istnieją chwyty rodem z komuny - kombinowanie i cwaniactwo. Kosztem innych!! To niewybaczalne!

Na szczęście Ernest dotarł. 
Oto jego pierwsze zdjęcie made by me:


Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że jest uszkodzony... Ehh...

Kolejna ważna rzecz - Ernest to kopia nieciekawej postaci historycznej. 
("Nieciekawej" to bardzo delikatne określenie!)



I tutaj razem z moim Ernestem chcielibyśmy sprostować, iż mój Lalek nie ma nic wspólnego z powyżej wymienionym panem. A wszelkie podobieństwa nazwy czy wyglądu zewnętrznego są... fikcyjne, przypadkowe... etc!
Koniec kropka!
!!!!!!!

Mój Ernest jest po prostu wyjątkowym Lalkiem, który żyje sobie swoim Lalkowym życiem, nie obnosząc się publicznie ze swoimi poglądami politycznymi itd., a także nie jest masowym mordercą - nawet muszki nie skrzywdzi!!
Ręczę za Niego! :)

Skoro wyjaśniliśmy tę podstawową kwestię, przejdźmy  zatem do swobodnego wpisu, który zawierać będzie ocenę a także zdjęcia i opis wspaniałego Ernesta!
------------------------------------------------------

Pierwsza sprawa... Enterbay to także potęga na rynku figurkowym. Wydawałoby się, że Figurki/Lalki spod ich szyldu (niekoniecznie tanie...!) powinny zadziwiać, ba! powalać na kolana! Jak było w tym przypadku?
10/10 za rzeźbę twarzy i dłoni! Pomimo fatalnej aury pogodowej, powrzucam kilka fot samej facjaty Ernesta! Wyszły różnie!

Czasem mam wrażenie, że ON do mnie przemówi! Lub mrugnie okiem... Jego twarz jest doskonała! Zdjęcia nigdy nie oddają jej rzeczywistych atutów! To replika człowieka w skali 1:6 !!!
Pod różnym kątem jego mimika się zmienia! Oczy/gałki są bardzo realistyczne, posiadają nawet żyłki o ślicznych rzęsach nie wspomnę! Sama twarz zawiera także znamiona barwnikowe, jak i również... pory! Ktoś wykonał fantastyczną robotę!







Jest często zamyślony, a następnym razem można stwierdzić, że chyba się drwiąco uśmiecha? Albo ma łobuziacki wyraz twarzy! Bywa, że wygląda jak psychopata na lekkim "haju"! :)
Twarz i dłonie... mistrzostwo świata!

Samo ciało "Enterbay" niestety mnie osobiście zawiodło... Nie mogę w chwili obecnej porównać go z ciałem "Hot Toys", ale już jestem pewna, że jest kolosalna różnica.
Postaram się teraz dokładnie rozpisać o moich bolączkach i zachwytach. Niestety będą się przeplatać ze sobą. Czasem tak bywa, że wymarzony Lalek jest niedoskonały. Ot samo życie!

Wspomniane przeze mnie dłonie i twarz to zupełnie inna bajka niż reszta ciała Ernesta. Jego ciało zostało wykonane z innego materiału, bardziej "wrażliwego". Jest pełne OTRAĆ, wgłębień, rys... Jest także wg mnie bardzo "niemęskie!" 
W przyszłości nie wykluczam wymiany ciała Ernesta na lepszy model :) Bardziej umięśniony, lepiej wykonany - stawiam na Hot Toys (co to za mezalians będzie haha!).

Ernest miał na wstępie poluzowane palce z prawej stopy (ale jest stabilny!) oraz lekko pęknięty lewy obojczyk :( Buuu... W związku z przygodą z kretynami z ów sklepu, nawet nie pomyślałam o wymianie! Pewnie i tak nic by z tego nie wyszło! Trudno - tak widocznie miało być ;) Przeznaczenie. Nie ma dramatu i na pewno nie będzie z tego powodu problemów z artykulacją barku w przyszłości. Ktoś za mocno przykręcił śrubkę i stało się. Kolejna sprawa, figurka dotarła do Polski z Hong Kongu to kolejny czynnik sprzyjający nieciekawym niespodziankom. Nigdy nie ma gwarancji, że coś się po drodze nie zniszczy :(
Ernest to ciałko nr RM 4.2 - w zasadzie wcale nie był planowany, powstał po wydaniu figurki RM 4 - czyli repliki Matt'a Damon'a. Ciało Ernesta zostało nieco "ulepszone" (w opinii Kolekcjonerów!) - Ernest nie posiada już artykulacji w okolicy kostek (obrót całkowity, co trochę nie ma sensu, gdyż ludzkie ciało nie posiada takiej umiejętności, no chyba, że niespodziewanie i gwałtownie ją nabędzie, wówczas tylko chirurg pomoże :D!) oraz ma właściwą wysokość, czyli 30 cm. Lalek a'la Matt Damon jest wyższy. Jego twarz, głowa jest wyrzeźbiona razem z szyją, czego z kolei brakuje Ernestowi. Różnicę ładnie ukazuje poniższe zdjęcie:


Foto zapożyczone z google.pl

Czytałam już kilka podobnych komentarzy, że Kolekcjonerzy kupują ciałko Ernesta i podmieniają główki z figurką Matt'a. Ok, jak kto woli. Ja przez jakiś czas zastanawiałam się nad Figurką/Lalkiem Matt'a, ale nie jestem całkowicie do niego przekonana, a wszystko przez wady Ernesta. Zwyczajnie zawiodłam się na Enterbay. Szczerze - miałam inne wyobrażenia!

Powracając do Ernesta. Oto przód jego pudełka:



Uśmiałam się z rozwiązania "cenzury" :) Pasek z napisem RM 4.2 załatwia sprawę.
Tutaj jednak na blogu, nie będzie cenzury!
Tył pudełka:


Mnóstwo informacji... Min. taka, która głosi iż pudełko powstało po to, aby zawsze chronić figurkę w trakcie np transportu, samego posiadania figurki itd. (czyli kupić i trzymać w blistrze brrrrrrr!! Thank you, but NO Thank you!)
Po trzech otwarciach i zamknięciach... plastik pęka :) LOL! Wystrzeliło mi w powietrze jedno "skrzydełko" przytrzymujące górę opakowania :) Ale co tam pudełko ;) Moje już nie będzie używane, Ernest z niego "wyczłapał" bezpowrotnie!

Ostatnio foto Ernesta w "bąblu":


Wow... dodatkowe dłonie, służące do wyrównywania porachunków :)
Miły dodatek. Nie zamierzam jednak wymieniać Ernestowi dłoni. Może wydawać się agresywnym osobnikiem, ale to urodzony pacyfista :)









Powyższe zdjęcia pokazują w pełni artykulację Figurki. Jest bardzo ciekawa, można uzyskać wystrzałowe  pozycje. Wcześniej napisałam, że ciałko wydaje mi się niezbyt męskie... Uważam, że ramiona są zbyt wąskie jak na Faceta!!! Okazuje się jednak, że ciałko jest bardzo wymiarowe, sama odzież bardzo dobrze leży na Erneście. (Konkrety innym razem!)








Sesja z Ernestem była bardzo męcząca. Jak na prawdziwą Gwiazdę przystało, każde ujęcie zostało powtarzane kilkadziesiąt razy, po czym Ernest akceptował lub odrzucał daną fotkę.
Jako absolutny Samiec Alfa "Strefy" - chcąc nie chcąc (bardziej chcąc!) - będzie bardzo często pojawiał się na łamach tego blogu :) Wszystko o czym dziś nie zdążyłam napisać, zwyczajnie "wyjdzie w praniu" :)

Ernest zna swoją pozycję i wartość w "Strefie". Już niebawem okaże się jaką rewolucję wprowadził do samego KLUBU moich Lalków (całkowicie nowy remont jest już prawie skończony!).

Zażyczył sobie nowych ciuchów - a ja uległa mu całkowicie spełniam wszystkie jego zachcianki - niczego mu nie żałuję :)
Wkrótce w "GALERII" pojawi się sesja zdjęciowa z najnowszym "ymydżem" Ernesta.

Oto zapowiedź:


--------------------------------------------------------

Kończąc dzisiejszy wpis, nie może zabraknąć reklam "sponsorów" dzisiejszej sesji, w końcu Gwiazda, to Gwiazda. Showbiznes rządzi się swoimi prawami!
-------------------------------------------------------------

Sponsorem postu jest: (obecny numer ) "Kaczor Donald nr 04 - 2014r"
zawierający:


Mega zestaw do gry w bilarda dla Lalek/Figurek w skali 1:6!!!
Po prostu musiałam o tym napisać :) Kupiłam sobie dzisiaj w "Żabce" ten komiks tylko ze względu na ten "bilard". Polecam. Koszt to tylko 7,99 zł

--------------------------------------------------

Myślę też... że nadchodzi WIOSNA! Parę dni temu obudził się mój kochany Żółw Stepowy - Klemens, który smacznie spał od października i od 9 lat budził się pod koniec marca... A tu taka niespodzianka! Wstał, je, buszuje... :)

Mówię Wam - idzie wiosna! Natura nie kłamie!