WAŻNY KOMUNIKAT:
"Recenzja
Ernesta jest w całości autoryzowana (!!!). Tekst, zdjęcia, opis został zaakceptowany przez Niego. Zapraszam do lektury!"
-------------------------------------------------------------
Dla mnie kwestią czasu było jego zdobycie. Nie spodziewałam się jednak, że podróż Ernesta do "Strefy" będzie nieciekawą przygodą, ciągnącą się w nieskończoność i już na wstępie okazało się, że łatwo i wesoło nie będzie, choć miało być tak pięknie...
Jeśli ktoś z czytających ten wpis postanowi sprezentować sobie podobnego Lalka, od razu polecam skorzystanie z oferty samego producenta tejże Figurki/Lalka, czyli:
Ja postanowiłam iść na skróty i dlatego pobłądziłam!! Jeśli zobaczycie na stronie jakiegoś polskiego sklepu (typowo figurkowego!) ofertę z owym Lalkiem - dajcie sobie z tym spokój! Ja w pełni polecam tylko JEDYNY, porządny sklep figurkowy -
Aliensgroup !!! Oni są bardzo rzetelni! Po fakcie, kiedy już Ernest pojawił się u mnie w domciu, dowiedziałam się, że być może byłaby możliwość sprowadzenia tych figurek przez Aliensgroup, ale to już trzeba załatwiać sobie indywidualnie. Więc jeśli chcecie przygarnąć tego typu Figurkę do swojej kolekcji, polecam głównego Producenta, albo kontakt ze sklepem Aliensgroup. Ci ostatni mają bardzo przejrzyste reguły sprzedaży. Kupujący może odnieść wrażenie, że jest ich najlepszym klientem :)
Polecam ;)
Ja pewnego dnia zauważyłam na stronie innego sklepu "figurkowego" (o którym nie chcę wprost tutaj pisać podając nazwę!) iż posiadają w ofercie właśnie mojego ukochanego Ernesta w sprzedaży. Jako produkt miał status "dostępny - kupuj śmiało!". Szok, euforia, niedowierzanie! Każdy Lalkowicz zna to uczucie, kiedy jego wymarzona Lalka/Lalek jest w zasięgu ręki, nowiutki i do tego pozycja najważniejsza z listy marzeń! Szybko kupiłam Figurkę/Lalka, płacąc w systemie PayU. W całym zamieszaniu nie zauważyłam, że już od samego początku coś było nie tak. Profil w sklepie dziwnie funkcjonował, wiadomo jak działa PayU, po paru minutach powinien pojawić się komunikat, że pieniądze zostały przelane na konto sklepu... Dopiero na drugi dzień sprawdziłam status i okazało się, że zamówienie oczekuje na zapłatę... Sobie myślę WTF? Ale nic... Jakimś cudem wytrzymałam parę dni i próbowałam się skontaktować ze sklepem... Oni znowu mieli czas z odpowiedzią, ale w końcu jakiś osobnik podpisujący się tylko imieniem, zakomunikował mi, że nie ma żadnych pieniędzy na ich koncie... no i tyle :) Bomba! Tracąc kolejne pieniądze dzwoniłam do PayU prosząc ich o pomoc w rozwiązaniu problemu, natychmiast poinformowano mnie, że sklep od razu otrzymał pieniądze i że oni sprawdzą co się dzieje. Po kolejnych godzinach Pan P. z owego sklepu wysyła mi łaskawie maila: "Pieniądze dotarły, dziękujemy, ale figurki nie mamy już na magazynie..."
I tylko tyle, albo aż tyle napisał...
Rzecz miała miejsce w październiku 2013 roku. Hmn... Fajnie... Toż to kilka stów byłoby w plecy... Jak oni mnie potraktowali? Caritas jestem czy co??? Nic tylko trzeba było przejść do ataku. Skutkiem czego status Lalka na ich stronie zmienił się na "niedostępny", (dzisiaj już go nie mają w ogóle w ofercie). A ja zostałam poinformowana, że przecież Pan P. mi rzekomo tłumaczył, że towar jest obecnie niedostępny i muszę czekać do lutego czy marca 2014 roku i uzbroić się w cierpliwość bla bla bla... Nie wiem do dzisiaj co on brał pisząc tę wiadomość, ale wylazła ze mnie ta druga, bardzo zła Eibhlin, pyskata, agresywna, plująca jadem, śmiertelnie niebezpieczna i skutkiem czego w grudniu dotarł do mnie Erneścik :)
Nie ważne, że bez paragonu - ponieważ otrzymałam (nieaktywny!!!!) link z rzekomą fakturą do wydrukowania, znajdującą się nota bene na stronie zupełnie innego sklepu internetowego (zajmującego się sprzedażą gadżetów w typie anime czy mangi!!!), gdzie musiałam dodatkowo założyć sobie konto, a tu link "error" :)
OMG - masakra!
To było moje pierwsze, bardzo negatywne doświadczenie "Lalkowe". Owszem, zdarza się, że pojawiają się przy transakcjach pewne problemy różnej natury - ale przygoda z Ernestem to trochę cios poniżej pasa. Dzisiaj nie traktuje się tak klientów i nie ważne ile płacą za towar!
Ktoś może sobie pomyśleć, że nie mam większych problemów - owszem, problemy życiowe ma każdy, ja także. Od pięciu lat ciągle żyję ze świadomością, że mogę stracić bliską mi osobę, ciężko chorującą. Praca, szpitale, smutek, łzy...
Świat Lalkowo-Figurkowy to odskocznia od brutalnej rzeczywistości! Chodzi po prostu o to, że w naszym kraju ciągle istnieją chwyty rodem z komuny - kombinowanie i cwaniactwo. Kosztem innych!! To niewybaczalne!
Na szczęście Ernest dotarł.
Oto jego pierwsze zdjęcie made by me:
Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że jest uszkodzony... Ehh...
Kolejna ważna rzecz - Ernest to kopia nieciekawej postaci historycznej.
("Nieciekawej" to bardzo delikatne określenie!)
I tutaj razem z moim Ernestem chcielibyśmy sprostować, iż mój Lalek nie ma nic wspólnego z powyżej wymienionym panem. A wszelkie podobieństwa nazwy czy wyglądu zewnętrznego są... fikcyjne, przypadkowe... etc!
Koniec kropka!
!!!!!!!
Mój Ernest jest po prostu wyjątkowym Lalkiem, który żyje sobie swoim Lalkowym życiem, nie obnosząc się publicznie ze swoimi poglądami politycznymi itd., a także nie jest masowym mordercą - nawet muszki nie skrzywdzi!!
Ręczę za Niego! :)
Skoro wyjaśniliśmy tę podstawową kwestię, przejdźmy zatem do swobodnego wpisu, który zawierać będzie ocenę a także zdjęcia i opis wspaniałego Ernesta!
------------------------------------------------------
Pierwsza sprawa... Enterbay to także potęga na rynku figurkowym. Wydawałoby się, że Figurki/Lalki spod ich szyldu (niekoniecznie tanie...!) powinny zadziwiać, ba! powalać na kolana! Jak było w tym przypadku?
10/10 za rzeźbę twarzy i dłoni! Pomimo fatalnej aury pogodowej, powrzucam kilka fot samej facjaty Ernesta! Wyszły różnie!
Czasem mam wrażenie, że ON do mnie przemówi! Lub mrugnie okiem... Jego twarz jest doskonała! Zdjęcia nigdy nie oddają jej rzeczywistych atutów! To replika człowieka w skali 1:6 !!!
Pod różnym kątem jego mimika się zmienia! Oczy/gałki są bardzo realistyczne, posiadają nawet żyłki o ślicznych rzęsach nie wspomnę! Sama twarz zawiera także znamiona barwnikowe, jak i również... pory! Ktoś wykonał fantastyczną robotę!
Jest często zamyślony, a następnym razem można stwierdzić, że chyba się drwiąco uśmiecha? Albo ma łobuziacki wyraz twarzy! Bywa, że wygląda jak psychopata na lekkim "haju"! :)
Twarz i dłonie... mistrzostwo świata!
Samo ciało "Enterbay" niestety mnie osobiście zawiodło... Nie mogę w chwili obecnej porównać go z ciałem "Hot Toys", ale już jestem pewna, że jest kolosalna różnica.
Postaram się teraz dokładnie rozpisać o moich bolączkach i zachwytach. Niestety będą się przeplatać ze sobą. Czasem tak bywa, że wymarzony Lalek jest niedoskonały. Ot samo życie!
Wspomniane przeze mnie dłonie i twarz to zupełnie inna bajka niż reszta ciała Ernesta. Jego ciało zostało wykonane z innego materiału, bardziej "wrażliwego". Jest pełne OTRAĆ, wgłębień, rys... Jest także wg mnie bardzo "niemęskie!"
W przyszłości nie wykluczam wymiany ciała Ernesta na lepszy model :) Bardziej umięśniony, lepiej wykonany - stawiam na Hot Toys (co to za mezalians będzie haha!).
Ernest miał na wstępie poluzowane palce z prawej stopy (ale jest stabilny!) oraz lekko pęknięty lewy obojczyk :( Buuu... W związku z przygodą z kretynami z ów sklepu, nawet nie pomyślałam o wymianie! Pewnie i tak nic by z tego nie wyszło! Trudno - tak widocznie miało być ;) Przeznaczenie. Nie ma dramatu i na pewno nie będzie z tego powodu problemów z artykulacją barku w przyszłości. Ktoś za mocno przykręcił śrubkę i stało się. Kolejna sprawa, figurka dotarła do Polski z Hong Kongu to kolejny czynnik sprzyjający nieciekawym niespodziankom. Nigdy nie ma gwarancji, że coś się po drodze nie zniszczy :(
Ernest to ciałko nr RM 4.2 - w zasadzie wcale nie był planowany, powstał po wydaniu figurki RM 4 - czyli repliki Matt'a Damon'a. Ciało Ernesta zostało nieco "ulepszone" (w opinii Kolekcjonerów!) - Ernest nie posiada już artykulacji w okolicy kostek (obrót całkowity, co trochę nie ma sensu, gdyż ludzkie ciało nie posiada takiej umiejętności, no chyba, że niespodziewanie i gwałtownie ją nabędzie, wówczas tylko chirurg pomoże :D!) oraz ma właściwą wysokość, czyli 30 cm. Lalek a'la Matt Damon jest wyższy. Jego twarz, głowa jest wyrzeźbiona razem z szyją, czego z kolei brakuje Ernestowi. Różnicę ładnie ukazuje poniższe zdjęcie:
Foto zapożyczone z google.pl
Czytałam już kilka podobnych komentarzy, że Kolekcjonerzy kupują ciałko Ernesta i podmieniają główki z figurką Matt'a. Ok, jak kto woli. Ja przez jakiś czas zastanawiałam się nad Figurką/Lalkiem Matt'a, ale nie jestem całkowicie do niego przekonana, a wszystko przez wady Ernesta. Zwyczajnie zawiodłam się na Enterbay. Szczerze - miałam inne wyobrażenia!
Powracając do Ernesta. Oto przód jego pudełka:
Uśmiałam się z rozwiązania "cenzury" :) Pasek z napisem RM 4.2 załatwia sprawę.
Tutaj jednak na blogu, nie będzie cenzury!
Tył pudełka:
Mnóstwo informacji... Min. taka, która głosi iż pudełko powstało po to, aby zawsze chronić figurkę w trakcie np transportu, samego posiadania figurki itd. (czyli kupić i trzymać w blistrze brrrrrrr!! Thank you, but NO Thank you!)
Po trzech otwarciach i zamknięciach... plastik pęka :) LOL! Wystrzeliło mi w powietrze jedno "skrzydełko" przytrzymujące górę opakowania :) Ale co tam pudełko ;) Moje już nie będzie używane, Ernest z niego "wyczłapał" bezpowrotnie!
Ostatnio foto Ernesta w "bąblu":
Wow... dodatkowe dłonie, służące do wyrównywania porachunków :)
Miły dodatek. Nie zamierzam jednak wymieniać Ernestowi dłoni. Może wydawać się agresywnym osobnikiem, ale to urodzony pacyfista :)
Powyższe zdjęcia pokazują w pełni artykulację Figurki. Jest bardzo ciekawa, można uzyskać wystrzałowe pozycje. Wcześniej napisałam, że ciałko wydaje mi się niezbyt męskie... Uważam, że ramiona są zbyt wąskie jak na Faceta!!! Okazuje się jednak, że ciałko jest bardzo wymiarowe, sama odzież bardzo dobrze leży na Erneście. (Konkrety innym razem!)
Sesja z Ernestem była bardzo męcząca. Jak na prawdziwą Gwiazdę przystało, każde ujęcie zostało powtarzane kilkadziesiąt razy, po czym Ernest akceptował lub odrzucał daną fotkę.
Jako absolutny Samiec Alfa "Strefy" - chcąc nie chcąc (bardziej chcąc!) - będzie bardzo często pojawiał się na łamach tego blogu :) Wszystko o czym dziś nie zdążyłam napisać, zwyczajnie "wyjdzie w praniu" :)
Ernest zna swoją pozycję i wartość w "Strefie". Już niebawem okaże się jaką rewolucję wprowadził do samego KLUBU moich Lalków (całkowicie nowy remont jest już prawie skończony!).
Zażyczył sobie nowych ciuchów - a ja uległa mu całkowicie spełniam wszystkie jego zachcianki - niczego mu nie żałuję :)
Wkrótce w "
GALERII" pojawi się sesja zdjęciowa z najnowszym "ymydżem" Ernesta.
Oto zapowiedź:
--------------------------------------------------------
Kończąc dzisiejszy wpis, nie może zabraknąć reklam "sponsorów" dzisiejszej sesji, w końcu Gwiazda, to Gwiazda. Showbiznes rządzi się swoimi prawami!
-------------------------------------------------------------
Sponsorem postu jest: (obecny numer ) "Kaczor Donald nr 04 - 2014r"
zawierający:
Mega zestaw do gry w bilarda dla Lalek/Figurek w skali 1:6!!!
Po prostu musiałam o tym napisać :) Kupiłam sobie dzisiaj w "Żabce" ten komiks tylko ze względu na ten "bilard". Polecam. Koszt to tylko 7,99 zł
--------------------------------------------------
Myślę też... że nadchodzi WIOSNA! Parę dni temu obudził się mój kochany Żółw Stepowy - Klemens, który smacznie spał od października i od 9 lat budził się pod koniec marca... A tu taka niespodzianka! Wstał, je, buszuje... :)
Mówię Wam - idzie wiosna! Natura nie kłamie!