Pomyślicie...
(A przynajmniej powinniście!)
(A przynajmniej powinniście!)
Co ta Wariatka w marcu o wakacjach bredzi?
I dobrze zrobicie!
Idź się lecz Babo!
Wzięło mi się ostatnio na przekopywanie bardzo starych "rożności"w folderach/teczkach/szafach, o których albo nigdy nie pisałam, albo zapomniałam... Stare komiksy, grafiki, wyszywanki i takie tam duperelki. A okres zimowo niemal wiosenny jest przeważnie melancholijny z nutką silnej deprechy...
Odkopałam więc na dzisiaj wakacyjne zdjęcia.
W sierpniu 2017 roku byłam z Rodzinką nad pięknym, polskim jeziorem.
Był z nami też Bear Grylls
Nie wiem czy to dobrze teraz oglądać takie "słoneczne" zdjęcia, ale gorzej już chyba być nie może?
Przynajmniej takiej bardziej optymistycznej wersji będę się trzymać!
Niech Was słoneczne promienie z poniższych zdjęć ogrzeją i wypełnią radością!
Wycieczka brzegiem jeziora...
Co tam łabędź Karol (wszystkie łabędzie to Karolki wg opinii mojej Mamy, a Mama prawdę ci powie!)...
... skoro na brzegu trzeba ratować rannego rekina...
(Bo jak wiadomo nie od dziś... polskie jeziora są pełne niebieskich rekinów!)
Czegoś ewidentnie się nażarł...
... wodorostów? Może to jakiś wege-rekin?
W podzięce chapsnął Bear'a w but, bo nie dosięgnął butt'a :)
Ale dzielny Grylls już ratował inne zdechłe zwierzątka... gumowe...
Potem odnalazł jaskinię...
... pełną cennego aluminium!
Zresztą na youtube jest krótka relacja z powyższej sesji.
Muszę jednak ostrzec, że jest to drastyczny materiał!
Szwagier zaklął tam raz (?) siarczyście...
W ogóle towarzystwo lekko podchmielone (ale nie od tych puszek z jaskini, nie nie! My z butelek siorpaliśmy!)
Ja do teraz nie wiem co mówiłam o "ciężkiej pracy blogowej???"...
Że co??
Że co??
No i te MRÓWKI???
O co w ogóle kaman?
Kto chce, niech patrzy, ale na własne ryzyko!
Żeby to było jasne!
I tak, nie wiedzieli, że nagrywam :)
I nie wiedzą, że jest filmik na youtube :)
Ale byli bardzo pomocni, to trzeba im przyznać!
:)
----------------------------
Kolejne dni Bear spędził na zwiedzaniu ośrodka wypoczynkowego...
Podróżował wygodnie...
"Kominek Party"
(Z tego czegoś to chyba nikt od lat nie korzystał, a jeśli tak, to Panie świeć nad ich duszami!)
Pajęczyny... brrr...
...i te Skorki na pajęczynach!
Jak widać Rodzina na chwilę przysiadła w tym miejscu, bo tylko tu był internet hahaha
A Eibhlin z Bear'em sesje klepała :)
Ludzie chyba wszystko pokradli, tylko kurz został :)
Bear miał ubaw po pachy!
Mama oglądała Freddiego Mercury na telefonie...
Szwagier też jakiś stream o grach komputerowych oglądał...
Ale siostra...
Siostra przyłączyła się do sesji!
Nazbierała mikro jabłuszek, trawki, dodałyśmy żelki...
Uczta gotowa!
Idealny zastrzyk energii na spadanie z krzaków!
Chyba nikt przede mną nie zobrazował spadającej lalki/lalka na aż siedmiu zdjęciach!
Lubię być Pionierem w swojej dziedzinie!
:)
Kiedy ja już stwierdziłam, że dość, że zero twórczych pomysłów...
Siostra się dalej rozkręcała!
Nie oponowałam, niech też coś Kobita z życia ma :)
------------------------------
Moja Mama: "Ale chyba takiego zdjęcia na blogu nie pokarzesz?"
Ja: "Nie Mamusiu, no coś Ty!!!!!"
----------------------------------------------
Tak było w sierpniu...
Teraz mamy marzec i zapowiadają mrozy na weekand!
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam!