"ATAK WŚCIEKLIZNY!!"
W akcie desperacji - Naczelny "Strefy" - Ernest - zatrudnił bardzo kosztownego Detektywa, do wytropienia tajemniczego L, który przebywa już bardzo długo i nielegalnie na terenie "Strefy" siejąc spustoszenie i strach!
(Aczkolwiek nie ma żadnych ofiar przemocy ze strony owego L, nie ma żadnych poszkodowanych, nie wpłynęło także żadne zażalenie na obywatela L...ba! Nawet nikt z mieszkańców "Strefy" na 100% nie może potwierdzić istnienia tego Lalka!! Chociaż... Mietek coś jednak widział, ale... Mietek... to Mietek!)
Ernest pragnie jednak za wszelką cenę zdobyć głowę L - aby potwierdzić swoje (rzekomo!) niekwestionowane przywództwo w "Strefie". Przywrócić spokój i harmonię (głównie dla siebie!) Ale przede wszystkim chce przekazać wszystkim ukrywającym się Lalkom na terenie "Strefy" - że zostaną schwytani i ich los będzie zależał od dobrego humoru Ernesta :)
Historia z L wlecze się tak długo, że za niedługo nikt nie będzie pamiętał jak to się zaczęło? Czy taki ktoś istnieje? I czy przy okazji "Strefa" nie zbankrutuje i nie przestanie istnieć przez tego dziwnego Przybysza...
Tymczasem w Klubie...
Nathan: "Czy Ci już od reszty odwaliło??? Ile trzeba będzie zapłacić temu Pajacowi? I niby on znalazł już tego L i nie chce go wydać, bo L zaproponował mu lepsze warunki finansowe? Ale Ty już podpisałeś umowę tak?? Bez konsultacji z ... z ... na przykład ze mną?!!!"
Ernest: "Ja tu w końcu rządzę tak? Nie krzycz!"
Ernest: "Wziąłem kredyty, będę je spłacać, ale patrz jaki postęp! On namierzył L i ma z nim stały kontakt!"
Nathan: "Kredyty? Ile?"
Ernest: "Eeee na razie pięć!"
Nathan: "Pięć? Ty gupi Ty! Ze Strefą już koniec! Trzeba było wystąpić z przemówieniem do narodu, że pozwalamy temu L tutaj mieszkać! Może by sam w końcu do Ciebie się zgłosił! Skąd my weźmiemy tyle kasy? Bo kredyty na pewno nie starczą na honorarium tego Detektywa! I jeszcze ten buc może tu spać! Wpuściłeś tu kolejnego Intruza!"
Ernest: "Mam! Wiem! SLO MO jest przecież bardzo bogaty! Pamiętasz, opowiadał, że jego ród jest starszy od rodu Grimaldich i bardziej bogatszy! Pożyczymy kasę od niego! Jego pamięć tak szwankuje, że przy odrobinie szczęścia, zgarniemy L, spłacimy Detektywa i moje kredyty! I nie będziemy mu musieli NIC oddawać, bo on zwyczajnie o tym zapomni! Że też wcześniej na to nie wpadłem! A może i nasi Celebryci sypną groszem... Orlando Bloom... Joey McIntyre...??"
Nathan: "Zamilcz! Piłeś już coś z samego rana? Ty Alkoholiku!"
Nagle głośny huk przerywa tę rodzinną, miłą pogawędkę...
I do Klubu wpada Leon...
Leon: "Sorry chłopaki, nie wiedziałem, że ktoś tu w Klubie jest! Ja tylko po broń wpadłem, zaraz znikam!"
Nathan: "Zapukać to nie łaska? Do stodoły wchodzisz?"
Leon: "Kwestia przyzwyczajenia! Ja przeważnie rozwalam drzwi jednym, konkretnym kopem! Już przeprosiłem przecież!"
Nathan: "Czekaj, czekaj. Niech zgadnę! Piotr, ten Detektyw, Cię przysłał, pracujesz z tym naciągaczem tak?"
Ernest: "Ło Matulu, żem siem wystraszył no!"
Leon: "Nie znam żadnego Piotra. Biorę karabin, pożyczam go na parę dni, zwrócę go w idealnym stanie plus dodatkową amunicję, którą nazbieram na poszczególnych poziomach gry!"
Ernest: "Leoś... może precelka byś zjadł?"
Nathan: "Skąd wiesz, że mamy tu broń? I po co Ci ten karabin? Chcesz kogoś zabić?"
Ernest: "Leonardo częstuj się czym tam chcesz!"
Nathan: "Przyp.. Uderzyłeś się w łeb? Kto to jest? Teraz już każdy może przyjść do klubu tak? Może tu spać, kraść co chce? A Ty jeszcze preclami częstujesz? Czyś Ty oszalał? Musimy zrobić nowe wybory na przywódcę Strefy?"
Nathan: "Wstawaj Cholero bo Ci nakopię do d...!! Ogarnij się! Los naszego lalkowego królestwa w Twoich rękach! Kuzynie..."
Leon: "Macie tu miodzio asortyment! Biorę ten model! Wszystko będzie ok. Ernest zgłoszę się do Ciebie po misji!"
Nathan: "Wstawaj!"
Leon: "Chociaż może wezmę dwa...???"
Ernest: "Mój jest ten kawałek podłogi... lalalala"
Nathan: "Boże... Oszalał!"
Nathan: "Ciągle nie wiem po co Ci ta broń? Zabijesz tego L? Przecież on musi zostać postawiony przed sądem i mieć sprawiedliwy wyrok!"
Leon: "Nie... Ja tutaj jestem po to, aby zlikwidować wysyp Zombie w strefowym ogrodzie! Kiedy ostatnio byłeś w ogródku?"
Leon: "Widzę po Twojej minie, że już dawno temu! Otóż wszystkich poinformowałem, że panuje godzina policyjna. Od 20:00 do 6:00 rano, nie można wchodzić do ogrodu, bo strzelam do wszystkiego co się rusza i nie potrafi się sensownie wysłowić. Macie tu plagę Zombie! Nie wiedziałeś?"
Nathan: "Eeeeeeeeeeeeeeeeee... nie."
Nathan: "Plaga Zombie? Duszno mi! Miłych łowów!"
Leon: "Idę, powybijam je i potem wrócę na ciepłą herbatkę! O!!"
Ernest: "To precelki ja zjem!"
Ernest: "Sławny Leon S. Kennedy... Przyjechał do Nas, aby pomóc Nam w wytępieniu Hordy Zombiaków, które powyłaziły z ziemi w Naszym pięknym ogrodzie! Dasz wiarę? Przynajmniej jedna moja decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Zadzwoniłem do niego i od razu zgodził się tutaj przyjechać. Nawet zostanie na zawsze! Hah.."
Nathan: "Sławny? A co wygrał "The Voice Of Poland" w drużynie Edyty Górniak? Ja go nie kojarzę! Wiedziałeś o tych Zombie?
Ernest: "Nie wiesz kto to Leon S. Kennedy? I to niby ja się uderzyłem w łeb? Zobaczysz, on rozwiąże problem z Zombie. Wybije je wszystkie! A potem może naślemy go na Piotra!"
Nathan: "Mówisz, że wybije WSZYSTKIE Zombie w Strefie??"
Ernest: "Tak! Bez wątpienia! I to za darmo! Nie chciał żadnej zapłaty. Bo to taki nowy, lokalny Patriota! A czemu pytasz?"
Nathan: "TRZEBA RATOWAĆ SLO MO!!!!"
CIĄG DALSZY NASTĄPI....
---------------------------------------------------------------------------
Ostatnio zamiast skupić się na prowadzeniu bloga, poświęcam wolny czas na mojego już prawie 15 letniego "szczeniaka" - Hektora!
---------------------------------------------------------------------------
Ostatnio zamiast skupić się na prowadzeniu bloga, poświęcam wolny czas na mojego już prawie 15 letniego "szczeniaka" - Hektora!
Od początku października walczymy z powracającym guzem w pysku :(
Były jak na razie dwie operacje, ostatnia w poprzednią środę.
Hektor jest niesłychanie wesołym psiakiem. Pomimo swojego wieku szaleje, biega, bawi się, zaczepia wszystkich w około. Operacje/narkozy też znosi bardzo dobrze.
Dlatego ratujemy go jak tylko się da... Chociaż osobiście wylałam już morze łez, bo nie ma gwarancji na całkowite wyleczenie.
Staram się być dobrej myśli!
-----------------------------------------------------------
Pracuję także nad nowym blogiem :)
Będzie to kolejna "Strefa", tym razem przeznaczona dla Prawdziwych Potworów!
Jest ich tak wiele!!!
Wyjaśnię tam dokładnie, jakie istnieją Potwory, skąd się biorą, jak ich unikać, czym ich nie karmić, jak się przed nimi bronić :)
Blog będzie zawierał moje ilustracje i wszelkie uwagi na temat życia Stworów z Krainy Ciemności!
Na pewno takiego miejsca nie ma jeszcze w internecie!
Itd. Itp - więc od nowego roku będzie premiera :)
Ściskam Was wszystkich i życzę wszystkiego dobrego!
Żdrowia dla Hektora! #mam kciuki, żeby wszystko dobrze się leczyło! Wcale nie widać, że Hektor taki leciwy!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
UsuńZdjęcie powyżej już ciut nieaktualne, bródka nieco bardziej posiwiała i oczka są mętniejsze. Muchy jeszcze łapie w locie. Sąsiedzi wołają na niego Fragles :))) Bo jest taki rezolutny, nie ustoi w miejscu tak jak ten pies z "Fraggle's" :))
Ale się narobiłoooo. Wysyp Zombie i Strefa Potworów to brzmi niepokojąco, a L jak chodził na wolności tak chodzi.
OdpowiedzUsuńSzkoda psiaka, ale to już staruszek, a nie szczeniak, jeśli dobrze pamiętam wiek psa mnoży się przez 7. Czy ratowanie na siłę nie jest tylko przedłużaniem cierpienia? Współczuję Ci, bo opłakałam dwa nasze wilki i więcej nie chcę już psa, zbyt się przywiązuję. Kot to co innego, one po prostu nie wracają do domu.
Jestem w 100% pewna, że gdybyś zobaczyła dzisiaj Hektora na spacerze, powiedziałabyś zupełnie co innego! "To jest szczeniak, a nie staruszek"! Pewnie nawet nie przekonam Cię, jeśli powiem, że on ciągle ma wszystkie zęby. Ot taki Psiur mi się trafił. Metryka się go nie ima. Operacje nie są dla niego bolesne. Źle znosi tylko pierwsze godziny po narkozie. Jednak na drugi dzień, już biega, skacze, a nawet kręci ogonem kółka :) Przez całe jego życie leczy go ten sam weterynarz, któremu ostatnio ze łzami w oczach powiedziałam, że zrobimy to, co dla psa będzie najlepsze. Na tym etapie jeszcze się leczy - tak mnie zapewniał. A ja jestem ostatnią osobą na świecie, która pozwoliłaby Hektorowi cierpieć. Jeśli jest szansa na całkowite wyzdrowienie - muszę go ratować :(
UsuńOj zdrowia dla psinki.
OdpowiedzUsuńA Mo niech się szybko chowa :)
Dziękuję Ashoko :* Póki co jestem dobrej myśli. Ostatnio na wielu blogach czytam o tym, że ktoś traci swojego Pupila. To taki smutny, ciężki, bolesny temat :(
UsuńUkryłam Mo w specjalnym miejscu, tylko on to taki mały Gamoń, mam nadzieję, że jak mnie nie będzie z domu, Mo nie zapomni dlaczego się ukrywa i wyjdzie na spacer... do ogrodu!
I hope for the best for Hector, I hope he recovers well, dear! Great episode, and the diorama is awesome! I look forward to your new blog too :-)! Hugs xxx
OdpowiedzUsuńThank you Sweetheart!!! Thank You for Your every word!
UsuńMuch love!
The Diorama is "club with no name" LOL :) It was a pain for me to create that place :) It took me a few months. Hahaha :) Still there's a much to do!
Remember - You're always welcome here in my "Zone" :) Not only here!! But in every, crazy Eibhlin's "Zone" :)
Niech Hektor macha ogonem jak najdłużej! Dla wszystkich, którzy go kochają.
OdpowiedzUsuńA co do odcinka - hmmm, czyżby naczelny tracił swoją pozycję w Strefie? Taki delikatniejszy dzisiaj był no i te precle?
Eeee tam, pewnie miał zły dzień! Już się ogarnął i ustawia wszystkich po kątach! Precle pochodzą z jego wycieczki na Pogorię... Ile ja mam zaległości! Nathan był w Świerklańcu, Ernest odwiedził piękne jeziora... Zdjęcia są... Nic tylko opisywać, a ja się faktycznie lenię :(
Usuń