To mój jedyny Flavas w kolekcji...
Trafił do mych rąk po niezwykle niskiej cenie, bo został wystawiony na Allegro jako "ken, afrykański królewicz"... 😁
Nie miał spodni, ale był ubrany tylko w taki kubraczek...
Bardzo żałuję, ale zaginęło mi zdjęcie z aukcji...
Co tu dużo mówić, miałam szczęście, że osoba sprzedająca nie zna tej serii. Jak dotąd wszystkie Keny Flavas jakie widziałam na Allegro kosztują krocie!
To trochę unikaty.
Mojego ubrałam w uszyte przeze mnie ciuszki.
Mój tak zapewne wyglądał, gdy był nowiutki w pudełku:
(deebeegee'svirtualblackdollmuseum)
Google.com
Seria Flavas jest na pewno bardzo dobrze znana lalkowiczom, więc nie ma sensu rozpisywać się tutaj o szczegółach. Tym bardziej, że nie znam jej tak dogłębnie. Przy szukaniu informacji na temat tych lalek natrafiłam na ogromną nienawiść zagranicznych kolekcjonerów do całej serii Flavas.
Przyznam, że nie tego się spodziewałam.
Tak ogólnie to były lalki wzorowane na młodzieżowych stylach końca lat 90-tych.
Ja rozumiem, że ich wygląd i ciałka są specyficzne i nie każdemu mogą się podobać (ale to chyba dotyczy wszystkiego!)
Sporo osób opisywało je jako karykatury, wynaturzenie rasizmu...
Jak ja je zawsze odbierałam?
Jako ciekawe, z fajnymi dodatkami.
Kompletnie inne od typowych lalek.
Chciałabym mieć każdego Kena Flavas, bo mają coś takiego w sobie, co mi się podoba.
Nie widzę w ich stylu ubierania nic rasistowskiego.
I pamiętam, że od wielu, wielu lat chciałam mieć przynajmniej jednego z Kenów Flavas, co mi się finalnie udało.
Niekompletny, ale w idealnym stanie!
Brak ciuchów i dodatków rekompensuje ów stan, praktycznie jak nowy!
Jak mnie bardzo interesuje zdanie innych, polskich kolekcjonerów na temat całej serii Flavas.
Co o nich sądzicie?
Czy Wam się podoba cała seria.
Jeśli ktoś ma ochotę - proszę o komentarz 😊
Kolejny temat...
W sierpniu STREFIE strzeliło 10 lat bytowania i gorszenia w internecie...
10 lat z Wami!!!
💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖💖
Nie przegapiłam, ani nie zapomniałam, po prostu życie gna przed siebie!
Jakoś w sierpniu nie pisałam posta z nowinką o jubileuszu.
Ale radość jest, bo blog żyje swoim życiem i jest czytany, i oglądany!
Za co serdecznie wszystkim dziękuję!
Ten rok jest wyjątkowy (tfu nie zapeszam!) i bardzo często widziałam się z moją Kochaną siostrą Anetą... Ona mieszka od kilkunastu lat w UK i ostatnimi laty ciężko było z przyjazdami i wyjazdami...
(Aneta to nie ta co stoi po prawej, w ciemnym fiolecie, a ja, to nie ta w różu po lewej... 😜)
Ciągle coś się dzieje, widzę, że ogólnie blogspot staje się miejscem mniej odwiedzanym.
Blogowanie to fajna rzecz.
To moje pierwsze blogowe dziecko.
I to jest "ciężki blog" po dziś dzień...
Myślałam wtedy, że fajnie będzie pisać o figurkach, opisywać historie, pokazywać fotki, po prostu się tym bawić. Dziś jestem starsza i inaczej to widzę...
W między czasie jeden z moich przyjaciół stworzył swoją stronkę o figurkach, ale prowadził ją tylko kilka lat, aby z hukiem wszystko "zamknąć", czy usunąć.
Z powodu nienawiści i zazdrości innych ludzi...
Kolekcjonerzy figurek nie przypominają kolekcjonerów lalek.
Oczywiście nie WSZYSCY! Absolutnie nie wrzucam wszystkich do jednego wora! Znam fajnych ludzi, zbierających i lalki i figurki, albo tylko figurki.
Jest niestety ogrom osób z wybujałym ego, zarozumiałych, że po prostu jak trafią na Wasz blog i zostawią komentarz, albo nie daj Boże napiszą do Was maila - to ma się dość wszystkiego!
A w moim przypadku jako iż jestem kobietą... to chcąc, nie chcąc nażarłam się hejtu...
A jak o tym piszę, to podobno się wyżalam...
Ja to nazywam stwierdzeniem faktu, ale jak ktoś jest zaślepiony, to i tak wie swoje.
Pamiętam jak w
lipcu 2012 roku pokazywałam swoją kolekcję naklejek z mojej ukochanej serii: "Masters Of The Universe".
Jak ja w dzieciństwie kochałam tę bajkę z He-Manem... Potem ukazała się bajka: "The New Adventures Of He-Man". I mam komplet jednej serii naklejek z figurkami akurat z tej bajki. Była też seria tych naklejek na białym tle, ale jeszcze nie udało mi się zdobyć całego kompletu. I tych figurek jako dziecko nie miałam, udało mi się je kupić dopiero kilka lat temu.
Wiecie jak to jest ze starymi rzeczami, część się zniszczy, część gdzieś zaginie. Skompletowanie starych figurek i naklejek to sukces. Ale też wydatek, stracony czas na ich szukanie! A potem jest! Zdobywa się je, prezentuje na blogu. Jest to rodzaj chwalenia się i pewnie to niektórych wkurza, ale po to są blogi, po to mamy internet i hobby. Więc pokazałam w poście naklejki przeze mnie zdobyte, napisałam jak się cieszę, że je mam...
Dostałam później maila, z konta, w którym nie ma zbyt wiele danych, a tylko głupi nickname... Facet pisze, że jest kolekcjonerem. Zbiera min. te naklejki, które pokazałam na blogu i akurat mu brakuje jednej do kompletu, kupi ją ode mnie za 20 zł...
(I nie chodziło o którąś, którą mam podwójne!)
No to odpisuję, że nic nie jest na blogu wystawione na sprzedaż, że to moja kolekcja. I też zbieram te naklejki!
To chyba oczywista - oczywistość!
W zasadzie sądziłam, że to koniec sprawy.
Ale facet napisał coś w stylu: " Ty K***o, baby to powinny siedzieć przy garach, a nie zajmować się męskimi sprawami..."
Maila mu już nie wysłałam, ale to był dopiero początek, bo podobnych wiadomości mam sporo, co prawda nie jestem tak obrażana, ale wydźwięk jest ten sam. Oto szanowny Pan kolekcjoner odkupi łaskawie ode mnie jakąś rzecz, za bezcen... najczęściej te mega unikatowe i dość drogie okazy, bo mowa tu o starych, gumowych figurkach vintage.
Które albo mam od dziecka, albo kupiłam znajdując je.
Logiki w tej żadnej...
No chyba, że taki gość uważa, że głupia baba sprzeda, aby mieć na waciki...
To z kolei zostawiam bez komentarza.
Mi byłoby wstyd buszować po innych blogach kolekcjonerów i żebrać o ich zbiory.
Sprawa naklejek miała miejsce 11 lat temu. A po dziś dzień dostaję takie maile, i to tylko odnośnie mojego blogu z figurkami. Raz ktoś pisał w sprawie kurtki Jason'a Stathon'a z tego blogu, ale to wyjątek. No i może fakt, że musiałam zdjąć Ernesta z piedestału, to też nie do końca moja decyzja...
Ogólnie jest spoko!
Najbardziej uwielbiam te maile, gdzie ktoś odkupi za bezcen i jeszcze ewidentnie widać, że nie czytał postu, tylko fotki zobaczył. Od razu czuć takie ignorowanie.
W lutym 2013 pisałam na blogu na temat pewnych figurek z lat 80-90tych. Były one dostępne tylko w Polsce. Moja Mama kupiła mi pierwszą taką figurkę w 1989 roku.
Trudno ustalić ich genezę, po prostu powstawały z uszkodzonych części figurek oryginalnych G.I.Joe. Jako dziecko miałam ich kilkanaście. Mam je po dziś dzień! Rozklekotane, bo się nimi bawiłam namiętnie jako dziecko. Były i są cudowne bo unikatowe!
Wszystkie pokazałam na blogu i chyba jako jedyna w Polsce o nich napisałam. Bardzo wiele osób je pamięta, ale znalazły się też takie, które mi zarzuciły, że je sama składałam i to wszystko wymyśliłam!
😂😂😂😂😂
Pomijając fakt, że w 1989 roku miałam 8 lat i nigdy jako dziecko nie posiadałam oryginalnych figurek G.I.Joe, to jeszcze trudno przemilczeć fakt, że mnóstwo osób te figurki pamięta i takie miało w dzieciństwie.
Sama nasza
Kasieńka z Dziwaczkowa mówiła mi, że kupowała te figurki swoim synom, nawet na swoim blogu pokazała zdjęcia niektórych.
A w ramach wymiany figurkowej
Michał z Rolki Wspomnień wyszukał u kogoś kilka tych figurek, dzięki czemu kolejne sztuki zasiliły moją kolekcję.
Pomimo tego, że rozpisałam się o tych figurkach w 2013 roku:
Fragment:
Ktoś zostawia taki komentarz:
Przecież wyraźnie napisałam wszystko w tekście na temat figurki Sagata...
Podałam nazwę oryginalnego G.I.Joe od którego wzięto odnóża itd.
No i jak tu odpisać na taki koment 😁
Piszę o gumowych figurkach Spooky Kooky.
Ciężko je zdobyć. I znów jako pierwsza o nich napisałam na blogu, podałam prawdziwą nazwę, bo od kilkunastu lat zagłębiam się w temacie uniwersum "Imperial".
Figurki te były sprzedawane w czasach PRLu.
Są z gumy, podatne na zniszczenia, dziś trudno je wypatrzeć, a sprzedający nie napisze w tytule aukcji: "Spooky Kooky" - bo takowa nazwa nie istniała w Polsce w tamtych czasach. Figurki były podróbkami, sprzedawane luzem... Nazywano je wisielcami, potworkami, straszydłami itd.
Na blogu opisałam wszystko ze szczegółami, dodając zdjęcia 7 moich figurek.
W poście użyłam zdjęć posiłkowych, wyszukanych w sieci i oczywiście podpisałam źródła...
To było w 2019 roku...
Dostałam niedawno maila... Z tydzień temu...
Pan pisze, że trafił na mój blog, informuje mnie, że te figurki nazywano wisielcami...
Mój komentarz z 2022 roku chyba przeoczył:
😉
Po czym pisze, że chętnie kupi ode mnie 3-4 figurki, bo ich nigdzie nie potrafi znaleźć...
Jako, że pewnie nie zadaje sobie trudu z czytaniem posta, tylko foty poogladał, wrzucam tu skan naszej korespondencji, zamazując jego dane! I tak go nie przeczyta!
Na pewno tu nie zerknie, a ja chciałabym pokazać dowód na taką sytuację.
Nie odpiszę też na jego drugi mail, bo mój blog i kolekcjonerstwo nie jest jakimś ministerstwem, które ma udzielać wszelakich informacji.
To jest i lenistwo,no i ignoracja!
Wszystko sprzedać albo oddać jak na tacy...
W poście pisałam o 7 figurkach zdobytych cudem, a Pan by odkupił 3-4 z nich...
Czemu nie wszystkie 7, albo czemu głupiej babie jednego by nie zostawił 😁
I takich maili związanych z figurkami mam sporo niestety.
Opisuję tu kilka takich spraw, aby pokazać taką dziwaczną manierę niektórych ludzi.
Nawet trochę obśmiać ich, bo ja przyznaję - śmieję się z tego i to bardzo głośno.
Kolekcjonerzy figurek z którymi rozmawiałam na przestrzeni lat, też mają takie przygody, to nie jest tak, że ojejujeju jaka ja bidna jestem 😉
Tym bardziej cieszę się, że dzięki Kasi Zbieraczce-Dziwaczce założyłam 10 lat temu Strefę!
To zupełna odmienność 😁
Jest tu i pozytywnie i milutko!
Na początku pisałam posty z opisem historii danego lalka, chciałabym tu do tej formy wrócić.
"Przygody" z Kolekcji Figurek utemperowały trochę mój zapał.
Prowadzę Kolekcję Figurek ciągle, ale posty są takie krótkie, szybkie, przeczytają je nieliczni, ale ogromna liczba ludzi zagląda tam codziennie, aby na zdjęcia popatrzeć.
I tak jest ok i fajnie.
Byleby jak najmniej takich nieciekawych maili dostawać.
Następny post tutaj będzie na temat figurek BIG JIM!
😁
Zapraszam już teraz!
Na Kolekcję Figurek też zapraszam, pokazuję tam min. stare, gumowe figurki, ale i współczesne.
Życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam!
I gdyby jakiś Kolega Wam coś mówił, to to nieprawda, moi koledzy wiedzą, że niczym nie handluję:
😉