W październiku i listopadzie odbyły się dwa spotkania lalkowo-strefowe.
16 października spotkałam się z Manhamaną oraz Mad Telepath w naszej starej, poczciwej Izbie Piwniczanej :)
Było bardzo fajnie!
Szczególnie, gdy wyjęłam Ireczka z plecaka...
Ten lament! Płacz, szloch... Eeee nie, nie płakałam!
Zewnętrznie nie, ale wewnętrznie śmiech połączony z wyciem i żalem typu:
"Why meeeeeeeeee!"
:)
To śliczne dziecię lalkowe przybyło z pięknego świata Mad Telepath & Company
Tak delikatny, tak kruchy, że chyba trzymałam go w rękach kilka chwil :)
Mam respect przed takimi lalciami :)
Powyżej testosteron na stole :)
W końcu przekazałam wtedy Juniora i Seniora Manhamanie :)
Senior wyłowił stare kości...
(Pomysł by: Mad!)
Oj śmiechłam na ten widok, śmiechłam!
Klinika Lalek nie tylko leczy, ale także robi zapasy ketchupu na zimę!
Tu więcej słodkości!
Irek Świrek i tak się dobrze bawił tego dnia!
Ja niestety w trakcie spotkania otrzymałam bardzo smutną wiadomość przez telefon i dość szybko musiałam się pożegnać z dziewczynami!
Bardzo Wam dziękuję za tamte chwile!!!!
--------------------------------------------------------
Wczoraj natomiast spotkałam się tylko z Manhamaną :)
Było crazy, wesoło i przekazałyśmy sobie naszych zakładników!
Ireczek vs. Joker
:)
Na początku rzecz działa się także w naszej Izbie Piwniczanej, tylko z innego kąta sali!
Światło i monitornig nie zawsze tam docierają :)
Zdrowiutki, naprawiony na cacy (!!!) Irek, pięknie się do mnie uśmiechał!
Mordeczka moja kochana!
Mamunia tęskniła... jak jasna cholera!
Klinika kolejny raz uratowała mi życie :) Postawiła Irka na nogi!
Mało tego, obdarowała mnie fajnymi prezentami!
(Nie mogę powiedzieć jakimi, bo o łapówkach się nie rozmawia!)
Dziękujęmy!!!!!!!!!
Dlatego też... nie protestowałam, gdy podopieczny Manhamany...
Wysiorpał mi cały kubek kawy, gdy Manhamana wyszła na chwilę odebrać telefon!
(Dochodzę do wnioski, że na następne spotkanie lalkowe nie powinnyśmy brać telefonów! Co Ty na to M????)
Potem udawał, że NIC się nie stało!
Mogłam też w końcu poznać jedną z największych Gwiazd Kliniki!
Boskiego Michaela Króla Jacksona!
Uścisnęłam dłoń Jacko!
Później wyruszyłyśmy w świat...
Po drodze dołączyłyśmy przypadkiem do angielskiej grupy, starsza pani z drugiego piętra kamienicy zakrzyknęła do Anglika, który robił zdjęcie jej kamienicy coś w stylu:
"Co mam ci d***e też pokazać?"
Co jeszcze? Aha, zgubiłyśmy się na Kazimierzu...
No i same takie tam przygody...
Co ja Was przy niedzieli będę zanudzać :)
Oczywiście było fantastycznie.
Może jeszcze spotkamy się w tym roku, bo mamy kolejny dziki, strefowy deal do zrealizowania.
A jeśli się nie uda, to na pewno spotkamy się już w nowym roku :)
Spokojnej niedzieli wszystkim!